Spodobały Ci się zdjęcia? Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz parę słów w komentarzu od siebie. Każda Twoja opinia jest dla mnie ważna. Możesz też udostępnić ten wpis i polubić mój fanpage na facebooku i instagramie :-)
Tak tak tak! Ślub Oli i Tobiasz to była petarda nie boję się użyć tego sformułowania! Działo się tak wiele od samego rana że nawet nie pamiętam czy coś jadłam tego dnia, kompletnie nie miałam czasu na jakiekolwiek rozmowy. Byłam w szale fotografowania.... liczył się każdy moment, każda najmniejsza chwila, gest, spojrzenie, uśmiech. Czułam ogromne podniecenie i mobilizację bo Ola i Tobiasz zaufali mi w 100% i to było wspaniałe uczucie! Dlatego chciałam udokumentować im jak najwięcej.
Dzień zaczął się od nieśpiesznych przygotowań. Makijaż, włosy, rozmowy, przyjaciele, rodzina. Wszystko toczyło się swoim tempem bez zdenerwowania po prostu na luzie. Dla mnie praca w takich warunkach to spełnienie moich fotograficznych marzeń. Mogłam podglądać wydarzenia do woli, starałam się być wszędzie. W jednym czasie bowiem Magda z Fabryki marzeń ze swoimi pomocnikami stroiła stodołę, zjeżdżali się goście i trwały przygotowania. Nie było łatwo pogodzić wydarzenia które się działy w zasadzie na równi czasu.
Wszyscy którzy tam byli na pewno czuli normalną domową atmosferę bez zbytniego nadęcia. Ja osobiście uwielbiam i kocham taki klimat. Lubię tam wracać, fotografowałam tam już parę razy i zawsze jest wspaniale!
Ale kochani muszę wrócić do stwierdzenia dlaczego ten ślub był petardą. Pracowało przy nim mnóstwo zaangażowanych osób (cała lista poniżej) Każdy szczegół był zadbany w 100% wydarzenia działy się w ogromnym tempie nie było czasu na pogaduchy, łyk kawy i do przodu! Parkiet był pełen kapela dała czadu! Punktem zwrotnym był występ wspaniałego zespołu Krambabula- to był prezent dla Tobiasza od przyjaciela który gra w tym zespole na akordeonie.
Goście dali się porwać wspaniałej muzyce, ja byłam oszołomiona działo się oj działo! Jeśli nie znacie Krambabuli posłuchajcie ich muzyki, zrozumiecie wtedy co czułam! Wesele trwało do rana, niektórzy goście nawet nie poszli spać, siedzieli pod gołym niebem rozmawiali i delektowali się smakiem wąsowskiej nalewki.
Co było dalej ... grill, rozmowy i drugi dzień świętowania ale o tym przeczytacie niżej :- )
Ślub w podobnym rustykalnym klimacie znajdziecie też tu Justyna i Marcin Ranczo w dolinie
Miejsce ślubu: Folwark Wąsowo,
Film: Piękny Maj
Bukiet, bransoletki kwiatowe dla druhen, dekoracja miejsca wesela i ślubu, organizacja i koordynacja: Fabryka Marzeń
Fryzura: Zaczarowane Warkocze
Suknia ślubna: ANNA KARA
Biżuteria: White Jasmine accessories
Make-up: GAI Make-up Artist
Garnitur: KRUK’s different
Papeteria: Śluby bez ceregieli
Napis Żona i Mąż: Napis Miłość
Napis Miłość: Mateusz Dworczak
Barman: CRAICFORD EVENTS
Słodki Stół: Co nieco cukru
Zespół: After-hours
Zespół: Krambabula
Wesele, hej wesele... i po weselu ale nie myślcie że to był koniec!
Ola i Tobiasz zaplanowali drugi dzień w Folwarku! Goście raczyli się grillowymi specjałami wspaniałego wąsowskiego kucharza, były rozmowy, tańce przy głośnikach JBL i wspaniałe wąsowskie nalewki :-) musicie ich skosztować bo cokolwiek tu teraz napiszę nie odda smaku i ich wspaniałego aromatu! Atmosfera prawdziwego slow-wedding po polsku! Dla mnie cudowny czas aby łapać polować na chwile! Uwielbiam tak! I muszę Wam napisać że to był jeden z piękniejszych ślubów jakie dotychczas robiłam. Kiedy przyszedł czas pożegnań nie było mi łatwo, chciałoby się jeszcze delektować chwilą z ich rodziną, znajomymi bo czułam się tam jak w domu prawdziwie! Ciepło mi się robi na serduchu jak o tym myślę. Dostałam od nich wszystkich mnóstwo wspaniałych słów, uśmiechów i 1000 przytulasów. I nawet z wujkiem Leszkiem strzeliłam sobie selfe :-)
Oleńko, Tobiaszu i wszyscy którzy tam byliście dziękuję :-)